A jednak - bo wymyśliłam własny przepis na bułki! I a jednak - bo mimo, że "na oko" robione, to spisałam składniki i ich wagę (dzięki temu, kto wymyślił wagę z funkcją tary ;)). Co prawda nie to było w planach - miałam zrobić bułki z wybranego przepisu, ale przepis okazał się nietrafiony :( Z podanych proporcji nijak nie chciało się zrobić ciasto - non stop miałam tam same grudki jak w kruchym cieście przed rozpoczęciem zagniatania. Tak więc stanęłam przed wyborem - wyrzucić sporo mąki orkiszowej i z wkurzeniem w głowie iść spać, albo coś z tym zrobić. I zrobiłam, a oto przepis. Mój pierwszy!
Składniki
- 350 g mąki orkiszowej razowej
- 150 g mąki pszennej chlebowej
- 180 g jogurtu naturalnego
- 150 ml mleka
- 50 ml wody
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki oleju
- 8 g suchych drożdży
Wszystkie składniki wrzucić do miski i wyrobić do czasu uzyskania jednolitego ciasta (będzie się trochę kleić). Przykryć folią i odstawić do podwojenia objętości (u mnie godzina z lekkim haczykiem, ale w kuchni mam naprawdę gorąco dziś!). Po tym czasie ciasto podzielić na równe (a przynajmniej w miarę równe ;)) części i uformować bułki. Ilość w zależności od preferencji - ja potrzebowałam dużą, śniadaniową bułę więc wyszło mi ich 8. Odstawić do napuszenia na około pół godziny. Piec w 220 stopniach przez 18-20 minut. Po 10-12 minutach można je przykryć folią, jeśli za szybko nabierają koloru (ja tak zrobiłam).
Wyjąć i studzić na kratce.
Jak na pierwszy własny przepis - moim zdaniem wyszły całkiem dobre ;) "mięsiste", jeśli można tak o bułce powiedzieć. Następnym razem zrobię je ze świeżych drożdży, zobaczymy czy będzie różnica. I posmaruję czymś wierzch - może mleko?
Wyrobione ciasto
Uformowane bułeczki, gotowe do wyrastania
Upieczone
I jeszcze w przekroju :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz :)