środa, 7 czerwca 2017

Ogórki małosolne

ogórki małosolne z koperkiem

Od kilku lat robię ogórki i co sezon zastanawiam się jakie to były proporcje tej soli do wody. Czas je wreszcie spisać! Co prawda przepis jest tym najprostszym z możliwych, z podstawowych składników, ale ważnym jest, żeby nie przesolić. W końcu to ogórki małosolne ;)
Do robienia ogórków bardzo polecam zaopatrzenie się w specjalne, gliniane naczynie z przewężeniem u góry. O takie.

gliniane naczynie do ogórków małosolnych

Nie wiem jak to działa, ale i ja, i mama zauważamy, że ogórki w nim robione nie wytwarzają piany, którą przy innych naczyniach trzeba co jakiś czas z góry zbierać.
Polecam również zalewanie ogórków gorącą wodą - przyspiesza ona kiszenie i znacząco skraca cały proces - spróbujcie!

Składniki:
  • 1,5 kg ogórków gruntowych (wybieram jak najmniejsze)
  • 2,5 litra gorącej wody
  • 5 płaskich łyżek soli kamiennej
  • pęczek koperku, najlepiej z korzonkami
  • główna czosnku
  • kilka cm korzenia chrzanu
Ogórki myję, jeśli nie planuję robić ich od razu - moczę w zimnej wodzie. Chrzan obieram, kroję w słupki. Czosnek obieram z zewnętrznej warstwy, dzielę na ząbki, nie trzeba ich bardziej obierać. Koperek myję.
Na dno naczynia układam trochę kopru, czosnku i chrzanu. Potem układam umyte ogórki, naprzemiennie z resztą przypraw. Na górę zostawiam trochę koperku. Całość zalewam gorącą, posoloną wodą tak, żeby całość zatopiła. Przykrywam przykrywką i po trzech dniach zaczynam testować czy to już TO :)


ogórki małosolne z koperkiem


ogórki małosolne z koperkiem

ogórki małosolne z koperkiem

wtorek, 6 czerwca 2017

Syrop z kwiatów czarnego bzu - lemoniada, a zarazem lek przeciwwirusowy

naturalny lek przeciwwirusowy

naturalny lek przeciwwirusowy


Krzak czarnego bzu. To w tej chwili jedyna <!> roślina, która rośnie w moim ogródku (trawa się dopiero "sieje", więc poważnie - jedyna moja roślina). I w związku z tym postanowiłam go dobrze wykorzystać. A, że mogę obserwować kwiaty codziennie i mam możliwość częstego ich zbierania - co dzień robię syrop z kwiatów czarnego bzu, ale na różne sposoby. Dzięki temu mogłam sprawdzić różne warianty i wybrać najfajniejszy :)

Na początek - kilka spostrzeżeń dotyczących kwiatów:
  • trzeba się z nimi obchodzić bardzo ostrożnie, gdyż każde wstrząśnięcie powoduje utratę cennego pyłku; 
  • jeśli nie mamy czasu zając się nimi od razu - można je włożyć do miski, owinąć folią i wstawić do najzimniejszego miejsca w lodówce - troszkę przywiędną, ale nic im nie będzie (testowałam do 48 godzin - jest ok; zostawiłam kilka kwiatów na 3 dni - nie polecam, bidne się zrobiły); 
  • trzeba uważać na mszyce - inne żyjątka się ewakuują podczas leżakowania, kwiatostan z mszycami lepiej zostawić na krzaku. 
Syrop robiłam na 3 sposoby - dodałam cytrynę po dobie, dodałam cytrynę od razu i dodałam od razu sam sok z cytryny. Najmniej aromatyczny był ten pierwszy, drugi i trzeci były podobne, natomiast ten z samym sokiem jest innego koloru - jest lekko pomarańczowy. Poza tym większych różnic nie widzę.

naturalny lek przeciwwirusowy

A! Może rzecz najważniejsza! Po co w ogóle robić ten syrop? Ja go robię głównie w celach leczniczych - ma działanie przeciwwirusowe, a mając na stanie przedszkolaka - ochrona przed wirusami staje priorytetem się w sezonie chorobowym. Syrop sprawdza się również jako dodatek do zimnej wody latem, przetestowane!

Składniki na około 2 litry syropu:
  • 40 baldachimów bzu (widziałam przepisy nawet z 10cioma, ale mój syrop ma być głównie leczniczy, więc daje 40-45 sztuk) 
  • kilogram cukru 
  • 1,5 litra wody 
  • 3 duże lub 4 małe cytryny 
Kwiaty po zebraniu rozkładam na prześcieradle, w cieniu i tak sobie leżą 2-3 godziny, żeby zwierzątka pouciekały. Po tym czasie delikatnie odcinam z nich jak najwięcej zielonego (ale nie zrywam samych kwiatków, bo i taki przepis widziałam, jednak dla mnie byłoby to za dużo roboty), żeby syrop nie był gorzki. W garnku zagotowuję wodę, rozpuszczam cukier i do wrzątku (ale już NIE gotującego się) wrzucam kwiaty, wyszorowaną i pokrojoną w grube półplastry cytrynę (jeśli nie upolujecie niewoskowanej polecam raczej wycisnąć sok i dodać do wody razem z pestkami i wszelkimi cząstkami miąższu). Syrop stygnie sobie przez noc, stojąc w kuchni, rano go mieszam i wstawiamy do lodówki. Co jakiś czas do niego zaglądam i mieszam. Następnego dnia wieczorem (czyli w sumie kwiaty oddają pyłek przez dwie doby) przecedzam przez poczwórną gazę (można też przez pieluchę czy filtr do kawy), kwiaty i cytrynę solidnie wyciskam, też przez gazę. Syrop doprowadzam do wrzenia, natychmiast przelewam do butelek i pasteryzuję w piekarniku.
Wiele przepisów pomija to gotowanie pod koniec, ale mój syrop będą piły dzieci, więc wolę go jednak przegotować.