Krzak czarnego bzu. To w tej chwili jedyna <!> roślina, która rośnie w moim ogródku (trawa się dopiero "sieje", więc poważnie - jedyna moja roślina). I w związku z tym postanowiłam go dobrze wykorzystać. A, że mogę obserwować kwiaty codziennie i mam możliwość częstego ich zbierania - co dzień robię syrop z kwiatów czarnego bzu, ale na różne sposoby. Dzięki temu mogłam sprawdzić różne warianty i wybrać najfajniejszy :)
Na początek - kilka spostrzeżeń dotyczących kwiatów:
- trzeba się z nimi obchodzić bardzo ostrożnie, gdyż każde wstrząśnięcie powoduje utratę cennego pyłku;
- jeśli nie mamy czasu zając się nimi od razu - można je włożyć do miski, owinąć folią i wstawić do najzimniejszego miejsca w lodówce - troszkę przywiędną, ale nic im nie będzie (testowałam do 48 godzin - jest ok; zostawiłam kilka kwiatów na 3 dni - nie polecam, bidne się zrobiły);
- trzeba uważać na mszyce - inne żyjątka się ewakuują podczas leżakowania, kwiatostan z mszycami lepiej zostawić na krzaku.
Syrop robiłam na 3 sposoby - dodałam cytrynę po dobie, dodałam cytrynę od razu i dodałam od razu sam sok z cytryny. Najmniej aromatyczny był ten pierwszy, drugi i trzeci były podobne, natomiast ten z samym sokiem jest innego koloru - jest lekko pomarańczowy. Poza tym większych różnic nie widzę.
A! Może rzecz najważniejsza! Po co w ogóle robić ten syrop? Ja go robię głównie w celach leczniczych - ma działanie przeciwwirusowe, a mając na stanie przedszkolaka - ochrona przed wirusami staje priorytetem się w sezonie chorobowym. Syrop sprawdza się również jako dodatek do zimnej wody latem, przetestowane!
Składniki na około 2 litry syropu:
- 40 baldachimów bzu (widziałam przepisy nawet z 10cioma, ale mój syrop ma być głównie leczniczy, więc daje 40-45 sztuk)
- kilogram cukru
- 1,5 litra wody
- 3 duże lub 4 małe cytryny
Kwiaty po zebraniu rozkładam na prześcieradle, w cieniu i tak sobie leżą 2-3 godziny, żeby zwierzątka pouciekały. Po tym czasie delikatnie odcinam z nich jak najwięcej zielonego (ale nie zrywam samych kwiatków, bo i taki przepis widziałam, jednak dla mnie byłoby to za dużo roboty), żeby syrop nie był gorzki. W garnku zagotowuję wodę, rozpuszczam cukier i do wrzątku (ale już NIE gotującego się) wrzucam kwiaty, wyszorowaną i pokrojoną w grube półplastry cytrynę (jeśli nie upolujecie niewoskowanej polecam raczej wycisnąć sok i dodać do wody razem z pestkami i wszelkimi cząstkami miąższu). Syrop stygnie sobie przez noc, stojąc w kuchni, rano go mieszam i wstawiamy do lodówki. Co jakiś czas do niego zaglądam i mieszam. Następnego dnia wieczorem (czyli w sumie kwiaty oddają pyłek przez dwie doby) przecedzam przez poczwórną gazę (można też przez pieluchę czy filtr do kawy), kwiaty i cytrynę solidnie wyciskam, też przez gazę. Syrop doprowadzam do wrzenia, natychmiast przelewam do butelek i pasteryzuję w piekarniku.
Wiele przepisów pomija to gotowanie pod koniec, ale mój syrop będą piły dzieci, więc wolę go jednak przegotować.
Ja robię sok, muszę spróbować syropu☺
OdpowiedzUsuńSok w sensie z owoców już? Zastanawiałam się czy nie zrobić, ale w zeszłym roku co do jednej kuleczki wyżarły mi ptaki, więc myślę, że w tym będzie podobnie..
UsuńPrzepis trafiony w punkt :-) Właśnie sie zastanawiałam co zrobić z tymi kwitnącymi krzewami za oknem :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie pochwal się jak zrobisz :)
UsuńMiałabym jeszcze pytanie. Jak pasteryzujesz w piekarniku? W jakiej temperaturze i jak długo?
Usuń110 stopni, dolna grzałka. Jak długo to zależy od wielkości słoików / butelek i faktu czy nastawię minutnik czy nie ;) malutkie słoiki to minimum 15 minut, ale czasem jak się zapomnę to i pół godziny siedzą. Potem zostawiam je w piekarniku do następnego dnia i dopiero wtedy wyjmuję.
UsuńNie mam takiej mozliwosci aby zrobic taki syrop wiec kupuje w Ikea , nie wiem czy jest lepszy czy gorszy od tego domowego a poki co to mnie zadawala. ;)
OdpowiedzUsuńCzy zostawilas aby wyrosly owoce na sok lub nalewke? ;)
Zostawiłam trochę, ale dlatego, że już mam dość syropu ;) z premedytacją nie więcej, bo mi owoce ptaki zawsze zeżerają, kradzieje! ;)
UsuńKasia, a jak to jest z tá cytrynà? Widzialas gdzies opcję zeby tá cutryne wrzucic juz do letniego aby nie tracila na wartosci? Czy trzeba do bardzo goracego zeby dobrze sie przechoeywalo?
OdpowiedzUsuń