Zawsze wydawało mi się, że bagietka to pieczywo na drożdżach, które drugiego dnia po upieczeniu nadaje się już tylko na grzanki albo tosty. A tu proszę, Hamelman pokazuje coś niesamowicie pysznego zaraz po upieczeniu, bardzo dobrego dzień po, trzeciego dnia - śladu po nich nie ma ;)
Zaczyn:
- 140g mąki chlebowej
- 170g wody
- 30g aktywnego zakwasu
Całość wymieszać, szczelnie przykryć folią, odstawić na 12-16 godzin.
Ciasto właściwe:
Ciasto właściwe:
- 770g maki chlebowej
- 1/4 łyżeczki sproszkowanego słodu (u mnie melasa)
- 460g wody
- 20g soli
- 1/2 łyżeczki drożdży
- cały zaczyn
Mąkę, wodę i zaczyn mieszamy na pierwszej prędkości tylko do połączenia się składników. Przykryć folią, odstawić na 20-60 minut. Po tym czasie dodać sól, drożdże i mieszać na drugiej prędkości przez 2 minuty. Odstawić na 2 godziny, po godzinie złożyć i niech sobie dalej wyrasta.
Następnie podzielić ciasto na 4 porcje, zaokrąglić i zostawić na omączonym blacie złączeniami do góry. Przykryć folią na 10-30 minut, po tym czasie uformować bagietki, ułożyć pomiędzy nie ściereczkę i zostawić przykryte do wyrastania na około godzinę.
Dawno nie zaglądałam, ale co zajrzę to się obślinię...
OdpowiedzUsuńKaśka, jesteś niesamowita!
Hahaha, dzięki ;) Ale to nie ja, to Hamelman!
UsuńWygląda smacznie! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPowiele to co poprzednicy powiedzieli "Kaska jestes niesamowita"
OdpowiedzUsuńPrzepis super!