Dzień dobry po przerwie! Która niestety jeszcze troszkę potrwa (końcówka budowy jest czasem dość intensywnym), ale chciałam dać znać, że to nie jest jeden z tych "opuszczonych" blogów :)
Ale, do rzeczy! Była kiedyś w sieci taka strona "Warsztat mamy". Próbuję ją teraz znaleźć, ale wyskakują mi tylko jakieś jej dziwne kopie. W każdym bądź razie - znalazłam tam kilka lat temu przepis na jabłka w cieście, który na stałe zagościł w mojej kuchni.
Jeśli lubicie mięciutki jabłka - wybierzcie odpowiednią odmianę i nie krójcie zbyt grubych plasterków. Jeśli natomiast lubicie placuszki z lekko chrupiącym środkiem- polecam moje ukochane ligole w nieco grubszych plasterkach. Smacznego!
Składniki:
- 3 jajka (oddzielnie żółtka i białka)
- pół szklanki mleka
- pół szklanki wody
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- mąka
- olej do smażenia
Żółtka wbić do miski, rozbełtać, wymieszać z mlekiem i wodą. Dodać proszek do pieczenia, sól i mąkę w takiej ilości, żeby ciasto miało konsystencję gęstej śmietany. Z białek w drugim pojemniku ubić pianę i dodać do ciasta. Delikatnie wymieszać.
Jabłka obrać, wydrążyć im środek, pokroić w plasterki. Jeśli nie macie "narzędzia" do drążenia - można je normalnie pokroić półplasterki.
Jabłka zanurzać w cieście (czynność bardzo przyjemna, dzięki konsystencji ciasta ;)) i smażyć na rozgrzanej patelni z obu stron na złoty kolor.
Odsączyć na papierowym ręczniku, podawać z domowym dżemem lub cukrem pudrem.
a ile jajek??
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga :D 3! Dzięki za czujność!
Usuń