piątek, 30 stycznia 2015

Kolejna ziemniaczana - z rewelacyjnym dresingiem z awokado

sałatka z ziemniaków, ogórków kiszonych, czerwonej cebuli i jajek

Polubiliśmy się z sałatkami ziemniaczanymi na kolację. Tym razem moja wersja sałatki od Magdy. I przeróbka Magdowego dressingu na bazie awokado - jaki to genialny i prosty pomysł na wyeliminowanie majonezu z sosów! Zdjęcia, jak i przy poprzedniej sałatce ziemniaczanej, powalają urokiem ;) ale warto, bo tu o smak chodzi!

Składniki na 2 porcje:
  • 4 duże ziemniaki, ugotowane
  • 2 ogórki kiszone
  • 1 czerwona cebula
  • 2 jajka ugotowane na półtwardo (3,5-4 minuty)
  • podprażone pestki dyni
Dressing:
  • pół awokado
  • 2 łyżki oleju lnianego
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki musztardy
  • 1 łyżka soku z cytryny
Ziemniaki pokroić w kostkę, ogórki w półplasterki, cebulę w piórka, jajka - w ćwiartki. Składniki sosu potraktować blenderem na gładko :) Wszystkie składniki ułożyć na talerzu, polać dressingiem, posypać całość pestkami. 
Smacznego!

sałatka z ziemniaków, ogórków kiszonych, czerwonej cebuli i jajek

wtorek, 27 stycznia 2015

Sałatka ziemniaczana z makrelą - prosta, pyszna, niefotogeniczna ;)

sałatka ziemniaczana z makrelą

Pyszna, trzyskładnikowa sałatka na kolację, w ilościach większych - na obiad do pracy. Robię już trzecie dzień pod rząd, tak mi zasmakowała! Inspiracja stąd, moje składniki i sos deczko inne, ale trzeba oddać sprawiedliwość. Zdjęcia średnie, bo jakoś sałatek to wybitnie nie umiem ładnie pokazać :P Na górze oczywiście kiełki, ostatnio do wszystkiego je dodaję :)
Składniki na 2 kolacyjne porcje:
  • 4 średnie ziemniaki
  • 1 makrela wędzona
  • 4 nieduże ogórki kiszone

na sos:
  • 3 łyżki oleju lnianego
  • 1 łyżka majonezu
  • 2 łyżki musztardy
  • 1 łyżka miodu
  • troszkę soku z cytryny

Ziemniaki ugotować, ostudzić, pokroić w kostkę. Makrelę najdokładniej jak się da ;) oczyścić z ości, poszarpać na kawałki. Ogórki pokroić na plasterki. Na talerzu położyć ziemniaki, ogórki, makrelę. Składniki sosu wymieszać, polać sałatkę. Starać się nie zjeść wszystkiego w minutę ;)

niedziela, 25 stycznia 2015

Podpłomyki - fantastyczna przekąska do wieczornego relaksu

jak zrobić podpłomyki

Jak już wpadłam na pomysł, żeby do wieczornego filmu zrobić podpłomyki - ciężko mi było utrafić w dobry przepis. Po czterech filmach czymś a to za twardym, a to z jakąś pseudobułką - wreszcie trafiłam na coś, co przypasowało nam na tyle, że ostatnio zrobiłam je nawet na kolację i każdy zjadł z ulubionymi dodatkami (dziecię z dżemem wiśniowym :D). Przepis pochodzi stąd, zmieniłam jedynie wałkowanie ciasta na jego rozciąganie w rękach. Noooo i wyrabianie ręczne na mikserowe. Podpłomyki są rewelacyjne! Do filmu podaję zazwyczaj z sosem jogurtowo-czosnkowym, albo jogurtowo-różnoprzyprawowym ;) Na kolację jedliśmy z sosem i kiełkami - pycha!

Składniki:
  • 400g mąki chlebowej
  • 225g wody
  • szczypta soli
Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i miksować hakiem około 5 minut. Po tym czasie odrywać po niewielkim kawałku, rozciągnąć w palcach na płaskie placki (ale nie prześwitujące!) i smażyć na rozgrzanej, suchej patelni do lekkiego zrumienienia.
Podawać z sosem. Ahhhhh, pyszne :)


jak zrobić podpłomyki

wtorek, 20 stycznia 2015

Kiełki ze słoika - instrukcja krok po kroku

kiełki ze słoika

O kiełkach ze słoika dowiedziałam się wieki temu od Lilki (buziak!). Ale za chiny (mimo bujnej wyobraźni i kilku przeczytanych instrukcji) nie mogłam zrozumieć jak to DOKŁADNIE trzeba je hodować. Aż wreszcie przysiadłam, wyszperałam, przeczytałam, google grafikę pooglądałam i mam. Nieskromnie mówiąc - najlepsze kiełki jakie w życiu jadłam! Chrupiące, szybko wyrośnięte i do tego bez wkurzającej waty przy nasionku. No ideał :) Do tego nie potrzeba do nich żadnych spec narzędzi w stylu kiełkownicy (w której nota bene kiełki mi za każdym jednym razem pleśniały...). Ot - słoik, gaza, gumka recepturka, minutę co rano i co wieczór i kilka dni cierpliwości.

Jak wyhodować kiełki w słoiku.

Dzień 0:
Rano namoczyć nasionka w wodzie. Wieczorem (już po tak krótkim czasie będzie widać pierwsze kiełeczki) przerzucić je na sitko, przepłukać chwilę czystą wodą i wrzucić do słoika. Położyć na nim gazę, ewentualnie podwójnie złożoną (ale nie więcej, bo będzie później problem z nalewaniem wody), przymocować ją gumką do słoika. Słoik odstawić DO GÓRY DNEM, pod kątem. Mój stoi w misce :)

Tu jeszcze w wodzie (tak, woda JEST żółta, dlatego trzeba nasionka dokładnie wypłukać).
kiełki ze słoika

Na sitku, po przepłukaniu
kiełki ze słoika

Gotowe do wyrastania :)
kiełki ze słoika

W takiej pozycji spędzą kilka najbliższych dni.
kiełki ze słoika

Dzień 1

Gazy ze słoika NIE zdejmujemy (to jeden z punktów, z których zajarzeniem mi zeszło ;)). Wlewamy po prostu wodę PRZEZ gazę i takoż samo ją wylewamy - przez gazę. Słoik znowu odstawiamy do góry dnem, pod skosem.

Przepłukiwanie powtarzamy minimum rano i wieczorem (da się nawet jak ktoś o 5 wstaje w niektóre dni, przetestowane!). Można i 5 razy czynność powtarzać, im częściej, tym ładniej rosną. Ja niestety tylko raz miałam taką możliwość, innymi razy - nie bardzo. Ale też dają radę :)

Po pierwszej nocce
kiełki ze słoika

W tym miejscu stoją u mnie - na stole, nie na parapecie. Mają tam wystarczająco dużo światła.
kiełki ze słoika

Dzień 2, 3 i 4

Nadal przepłukujemy.

Po 2 nocce.
kiełki ze słoika

Po 3 nocy
kiełki ze słoika

Po 4 nocy
kiełki ze słoika

W zależności od rodzaju nasionek nadal przepłukujemy lub też wyjmujemy już gotowe kiełki i zajadamy :D
kiełki ze słoika

W tej chwili stoją u mnie na stole już 2 słoiki. Bo tak szybko kiełki schodzą. Dziecko wyjada garściami ze słoika, nieufny na początku mąż ("a to nie spleśniało??") dodaje kiełki do każdej kanapki. Polecam!

sobota, 17 stycznia 2015

Kotleciki rybne

Jeśli interesujecie się zdrowszym jedzeniem na pewno nie jest Wam obce nazwisko Bator. Książka Julity "Zamień chemię na jedzenie" zrobiła furorę w 2013 roku. Nie inaczej jest z jej drugą częścią z przepisami. Są proste, szybkie, bez udziwnień czyli tak, że naprawdę każdy może sobie z nimi poradzić. Julita udowadnia, że nie trzeba być milionerem i mieć dobę o 24 godziny dłuższą, żeby jeść zdrowiej, bez chemii, a do tego naprawdę smacznie. Szczerze polecam tą książkę. Ostatnio wpadły mi w ręce 3 książki kulinarne i tylko z tej jestem w 100% zadowolona.
Poniższe kotleciki rybne zostały z zapałem zjedzone przez wszystkich członków rodziny, nikt nie jojczył :) Wyszło mi ich 10 sztuk, w sam raz na 2 dorosłych, dziecko i dwa do zamrażarki, na zaś.

Składniki:

  • 1 duża cebula
  • 450g fileta ze świeżej ryby (użyłam brzuszków dorsza)
  • 1 jajko
  • 4 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
  • sól do smaku (u mnie himalajska)
  • pieprz
  • suszony koperek
  • świeża natka pietruszki, posiekana
  • szczypta kurkumy
  • mąka gryczana (lub inna) do obtoczenia
Cebulę obrać, pokroić w piórka i dusić na oleju z odrobiną wody. Po ostudzeniu przemielić razem z rybą w maszynce do mielenia.
Do masy dodać jajko, mąkę ziemniaczaną, przyprawy i natkę. Dobrze wyrobić. Formować kotleciki, panierować w mące gryczanej i smażyć na dobrze rozgrzanej patelni.


kotleciki z dorsza

kotleciki z dorsza

sobota, 3 stycznia 2015

Recykling - koszyczek z gazet

koszyk z gazet

Jak byłam w końcówce ciąży i poszłam już na L4, miałam wszystko dzieciakowe pokupowane - miałam sporo czasu dla siebie. Spożytkowałam go na kręcenie rurek ze starych gazet (najlepsze są takie codzienne, albo zwykłe ulotki, wszystko, byle nie papier lakierowany). Niestety pierwszy koszyczek na klamerki własnie dokonał swojego żywota, ale co tu się dziwić - jeszcze nie wiedziałam za bardzo jak to się plecie i nie pomyślałam, że może warto go jednak pomalować, skoro cały rok stoi za oknem na balkonie...



Poza tym - od początku nie był idealny - widzicie te prześwity?

Jego następca jest prosty, podwójnie zabezpieczony farbą, bez prześwitów. Już służy dzielnie od kilku tygodni :)
 koszyk z gazet

koszyk z gazet

koszyk z gazet

koszyk z gazet

Pomysł od makkireQu (magda bardziej aktywna jest na fejsbuku, gdzie można znaleźć instrukcje jak wykonać koszyczek :)), wykonanie własne. Polecam jako odstresowującą zabawę.

piątek, 2 stycznia 2015

Chleb żytni z siemieniem lnianym i namoczonym czerstwym chlebem


To pierwszy chleb przy którym odważyłam się nie wkładać uformowanych bochenków do foremek. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Chleb jest po prostu piękny, z przyjemnością się go fotografuje :) No i wreszcie rozumiem dlaczego przy przepisach wołem stoi "2 duże bochenki". Tak pieczone są faktycznie duże, w foremce w życiu nie urosną do takich rozmiarów.
A poza walorami estetycznymi? Chleb smaczny :) Nie za bardzo jestem w stanie powiedzieć co daje ten czerstwy chleb, ale całość wypada całkiem nieźle.

Zaczyn:
  • 363g mąki żytniej razowej
  • 301g wody
  • 17g aktywnego zakwasu

Całość wymieszać, szczelnie przykryć folią, odstawić na 14-16 godzin.

Namoczone produkty:
  • 74g czerstwego chleba w kostkach
  • 91g siemienia lnianego
  • 275g wody
Wszystko włożyć do pojemnika, zalać wodą, przykryć i odstawić.

Ciasto właściwe:

  • 545g mąki pszennej chlebowej
  • 153g wody
  • 17g soli
  • 4g suchych drożdży
  • cały zaczyn
  • namoczona całość
Wszystkie składniki włożyć do miski i mieszać na pierwszej prędkości przez 3 minuty, potem przez 4 na drugiej.
Odstawić na godzinę.
Podzielić ciasto na 2 części, uformować 2 bochenki. Odstawić do końcowego wyrastania na 50-60 minut. Ponacinać tuż przed włożeniem do piekarnika.
Piekarnik nagrzać do 240 stopni, piec 15 minut, potem obniżyć temperaturę do 230 stopni i piec 20-30 minut.

Zaczyn

Wymieszana całość

Po pierwszej fermantacji 

Uformowane bochenki odstawione do wyrastania

 Chleb tuż przed włożeniem do piekarnika

Efekt końcowy :)))

Chleb dodaję do styczniowej listy "Na zakwasie i na drożdżach" prowadzonej tym razem przez Gatitę.