wtorek, 29 lipca 2014

Bułki pszenne z ziemniakami


Spodobało mi się pieczenie z ziemniakami. Więc wczoraj ugotowałam ich do obiadu więcej ;) Tym razem zrobiłam bułki z ziemniakami z MW. Dorota podaje, że to przepis na 20 bułek i że ciasto po pierwszym wymieszaniu należy zostawić na 15 godzin w lodówce - ja ten etap ominęłam. Poniżej przepis z moim zmianami. 


Składniki:

  • 20 g świeżych drożdży (lub 10g suchych) 
  • 125 ml ciepłego mleka 
  • 2 łyżeczki cukru 
  • 550 g mąki pszennej chlebowej 
  • 1 łyżeczka soli 
  • 55 g miękkiego masła 
  • 140 g (u Doroty 175) ugotowanych, rozgniecionych ziemniaków (zimnych) 
  • 1 jajko, roztrzepane 
  • 150 ml ciepłej wody 
Zrobić rozczyn z mleka, drożdży i cukru. Do miski wrzucić pozostałe składniki. Kiedy drożdże się napuszą - dodać. Zagniatać wszystko aż do otrzymania miękkiego ciasta. Wyrabiać, aż będzie gładkie i elastyczne. Przykryć folią i odstawić na 1,5-2 godziny do podwojenia objętości (ciasto szybko rośnie). 

Po tym czasie ciasto wyjąć na powierzchnię oprószoną mąką i podzielić na 16 części, z których uformować bułeczki. Kłaść je na blaszce wyłożonej pergaminem lub oprószonej mąką. Pozostawić na 30 minut do napuszenia i wyrośnięcia. 

Piec około 22 minuty (po pierwszym kwadransie warto sprawdzić czy nie trzeba przykryć ich folią, bo się zbytnio rumienią) w temperaturze 220ºC. 

Ciasto przed wyrastaniem

Wyrośnięte (po 1,5 godzinie)

Podzielone na 16 części (w tle pomocna dłoń asystentki ;))

Bułeczki gotowe do wyrastania 

A tu już napuszone, tuż przed wstawieniem do piekarnika

I zaraz po upieczeniu :)



piątek, 25 lipca 2014

Chleb z ziemniakami



Czaiłam się na niego od dawna :) Wyszedł świetny!! Może jedynie ciutkę za miękki (następnym razem dodam więcej mąki, albo ugotowane ziemniaki odcedzę na sitku i zostawię do "przewietrzenia" na stole). W smaku - bez zarzutu, więc przepis podaję bez zmian (no, może poza formą, z czego bardzo się cieszę, bo gdybym go zrobiła jak Tosia podaje - mogłoby się go w ogóle nie dać kroić ;)). Tak czy siak - ziemniaki to super pomysł do chleba!


Zaczyn: 
  • 90 g aktywnego zakwasu żytniego 
  • 90 g mąki żytniej typ 720 
  • 120 ml letniej wody 

Do aktywnego zakwasu dodać mąkę żytnią. Zacząć mieszać, stopniowo wlewając letnią wodę. Miskę przykryć ściereczką i postawić w ciepłe miejsce na noc. 

Ciasto właściwe: 
  • 220 g rozgniecionych ziemniaków 
  • 530 g mąki żytniej typ 720 
  • 2 łyżeczki soli 
  • łyżka miodu 
  • 250 ml letniej wody 

W misie połączyć mąkę z ziemniakami, dodać zaczyn i stopniowo wlewać wodę cały czas wyrabiając ciasto. Po kilku minutach ciasto będzie mokre, a składniki dokładnie połączone (nie należy zbyt długo mieszać, ciasto powinno być krótko wyrobione). Tak przygotowanie ciasto umieścić w misie oprószonej mąką i przykryć ściereczką. Odstawić w ciepłe miejsce na godzinę.
Wyrośnięte ciasto przełożyć do wyłożonej papierem, lub spryskanej olejem i posypanej otrębami keksówki. Zwilżyć wodą dłoń i wyrównać powierzchnię ciasta. Przykryć formę ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na półtorej godziny. Po tym czasie na cieście pojawią się pęcherzyki
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni. Chleb piec przez 15 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec jeszcze 30 minut.
Upieczony chleb wyjąć z formy i studzić na kratce. Tosia radzi jeszcze spryskać wierzch wodą, ale ja o tym zapomniałam ;)


Zaczyn po wyrastaniu

Wyrobione ciasto 

Wyrośnięte ciasto

Ciasto w keksówce, przed drugim wyrastaniem

Ciasto na pół godziny przed włożeniem do piekarnika - widać pęcherzyki powietrza


Chleb tuż po upieczeniu...



niedziela, 20 lipca 2014

Chałka



Mam męża, który nie wybrzydza. Zjada wszystko (no, prawie) co mu pod nos podsunę i na końcu mówi "dziękuję, było pyszne". W większości przypadków to wybawienie, ale jak mi zależy na szczerej opinii i odpowiedzi na pytanie "czy to było dobre" to muszę je sobie sama odczytywać z jego miny, bo powie mi znowu "pyszne!"... Ale do rzeczy. Jakież było moje zdziwienie, kiedy ostatnio mąż zapytał "chałkę byś umiała zrobić?". No jak nie jak tak :D Przeszperałam ulubione strony i na pierwszy ogień poszła chałka z MW. Przepis podaję z moimi, minimalnymi zmianami:

Składniki:
  • 3 i 1/4 szklanki mąki (u mnie tortowa 450) 
  • 20 g świeżych drożdży 
  • 1 szklanka ciepłego mleka (w tym pół do rozczynu drożdżowego) 
  • 1 duże jajko 
  • 4 łyżki roztopionego masła 
  • 50 g drobnego cukru 
  • pół łyżeczki soli 
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego (mam własny, ale Dorotka podaje, że można użyć jednego opakowania wanilinowego) 
Do posypania chałki: 
  • 1 roztrzepane jajko 
  • 2 łyżki mleka 
  • sezam, mak lub kruszonka 
Mąkę przesiać do dużej miski. Zrobić rozczyn z połowy szklanki mleka, drożdży i łyżki mąki (podebrać z miski). Kiedy się solidnie napuszą dodać je do mąki. Dodać jajko roztrzepane z resztą mleka i masłem, dodać soli i cukru. Wyrabiać ciasto przez kilka minut (u mnie mikser z hakiem), by było gładkie (ciasto będzie się kleić). Przykryć ściereczką i pozostawić w cieple do podwojenia objętości.

Po tym czasie ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 6 równych części (ja uformowałam duży wałek i go po prostu pokroiłam). Części zrolować w wałeczki i uformować chałkę (jak to zrobić fajnie pokazuje Liska tutaj). Chałkę przełożyć do keksówki lub położyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, odstawić do urośnięcia (w keksówce rośnie naprawdę szybko, pół godziny i gotowe, na blasze trochę wolniej bo i miejsca miała więcej). Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Chałkę posmarować jajkiem rozbełtanym z mlekiem, posypać sezamem (na pewno lepsza będzie z kruszonką, ale nie chciało mi się jej robić ;)). 

Piec 25-30 minut. Ja po 15 przykryłam ją folią, bo już była ciemna. Studzić na kratce.

Chałkę robiłam 2 razy, dzień po dniu. Za pierwszym razem (piekłam w ceramicznej keksówce, może to był błąd?) wyszedł mi zakalec, ale taki dziwny, jakiegom jeszcze nie widziała. Ciasto było piękne po wyjęciu z piekarnika, a po minucie zaczęło opadać. Szoczek ;) W smaku było dobre, więc się zawzięłam i następnego dnia zaplotłam je raz jeszcze. Tym razem ciasto było "przyjemniejsze" w obróbce, więc wydaje mi się, że coś przy tym pierwszym zrobiłam źle. Przy drugim pieczeniu ciasto rosło na wyłożonej papierem blasze. Żeby rosło w górę, nie na boki stworzyłam konstrukcję ze zdjęć ;) Zdała egzamin, ciasto urosło jak chciałam, a w smaku było rewelacyjne!

Napuszone drożdże:

wyrobione ciasto

ciasto podwojone

a tu już formowanie (swoją drogą polecam ten nóż z Ikei - świetnie kroi się nim torty i jak widać - surowe ciasto ;))




ciasto podparłam dwoma formami - dzięki temu rosło w górę, nie na boki i nie potrzebowałam keksówki :)


a tu już po wypieczeniu - wyszła duża, pyszna i na pewno do powtórki :D

czwartek, 17 lipca 2014

Pasty do chleba

Pasty do chleba maści wszelakiej to moja wielka miłość. Poniżej kilka ulubionych:
Krem czekoladowy bez cukru. To jest hit! Jeszczem nie znalazła człowieka, któremu by to nie smakowało :) Super jest też do mazurka, zamiast masy! Przepis Jadłonomii odweganizowałam ;) i jeszcze ciut uprościłam.

Składniki: 

  • 100 g daktyli 
  • 1/4 szklanki mleka + odrobina jeśli krem okaże się za gęsty przy blendowaniu 
  • 3 łyżki kakao 
  • malutka szczypta soli 
Przygotowanie: 
Daktyle zalać mlekiem i zostawić na kilka godzin albo na całą noc w lodówce, to pozwoli owocom zmięknąć. Dodać kakao i sól. Wszystko zblendować na gładki krem i przełożyć do czystego słoika. W razie potrzeby dodać odrobinę więcej mleka. 

Prościej się nie da :)


Zdrowy paprykarz (mam słabość do tego oryginalnego, mama mi go zawsze robiła z serem żółtym i majonezem, co jest moim zdaniem połączeniem idealnym!). Wszystkie przepisy podaję z moimi zmianami.
Składniki: 
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej 
  • 2 nieduże marchewki 
  • 1 cebula 
  • 2 czubate łyżeczki koncentratu pomidorowego 
  • 1 liść laurowy 
  • 2 ziarna ziela angielskiego 
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki, albo czubata łyżeczka słodkiej papryki 
  • 1/4 łyżeczki chili 
  • 2 - 3 łyżki sosu sojowego 
  • 1 łyżka płatków drożdżowych (ja jeszcze nigdy nie dodałam) 
  • sól, pieprz i olej 
Przygotowanie:
Kaszę ugotować w szklance wody (przepłukać kaszę na sitku, zalać wodą, gotować 13-15 minut od zagotowania, nie mieszać; pozostawić pod pokrywką jeszcze na pół godziny; szczerze polecam gotowanie kaszy dzień wcześniej).
Na patelni rozgrzać olej. Cebulę pokroić w pióra, marchewkę zetrzeć na grubych oczkach tarki i smażyć z liściem laurowym oraz zielem angielskim, po chwili dodać koncentrat. Co kilku minut mieszać, zdjąć z patelni kiedy cebula będzie szklista a marchewka miękka. Wyłowić liście i ziele angielskie z patelni, odstawić całość do przestudzenia. 
Przestudzoną kasze jaglaną połączyć z warzywami, dodać wędzoną paprykę, chili, płatki drożdżowe, sos sojowy oraz sól i pieprz. Wszystko krótko zblendować. Doprawić do smaku solą i pieprzem, odstawić do przestudzenia do lodówki. Po godzinie w lodówce pasta odpowiednio stężeje i będzie gotowa do smarowania.

Pasta ze słonecznika. Super zamiast masła:
Składniki: 
  • 200 g słonecznika / 1 1/2 szklanki 
  • 7 suszonych pomidorów 
  • pocięty pęczek pietruszki 
  • 3 łyżki soku z cytryny 
  • 2 - 4 łyżki wody 
  • sól i czarny pieprz 
Przygotowanie:
Ziarna słonecznika namoczyć na noc w zimnej wodzie. Rano odcedzić i opłukać.
Do naczynia blendera wrzucić namoczony słonecznik, suszone pomidory, sok z cytryny i pietruszkę. Wszystko zblendować na gęstą i grudkowatą pastę. 
Dolać dwie łyżki wody i blendować nadal, w razie potrzeby dodać kolejne 2 łyżki aż do uzyskania gładkiej, lekkiej pasty. Doprawić do smaku sporą ilością soli i czarnego pieprzu, porządnie zblendować i przełożyć do czystego słoiczka.

sobota, 12 lipca 2014

Kopczyki z płatkami owsianymi




Tym razem coś średnio zdrowego. Choć zawsze, jak je robię, to pocieszam się, że przecież najwięcej tu płatków owsianych ;) Kopczyki polecam szczególnie na upały - nie trzeba ich piec.

Przepis pochodzi z bloga Moje Wypieki, poniżej podaję z moimi zmianami (więcej kakao, mniej cukru, trochę więcej płatków).

Składniki: 
  • 3,5 szklanki płatków owsianych 
  • 3 bardzo czubate łyżki masła orzechowego 
  • 125g masła 
  • 3 czubate łyżki naturalnego kakao 
  • niepełna szklanka brązowego cukru (można dać więcej, jeśli się lubi słodkie ciastka) 
  • 140 g skondensowanego, niesłodzonego mleka 
Płatki owsiane wsypać do dużej miski, dodać masło orzechowe.

Masło rozpuścić w małym rondelku, dodać cukier, kakao i mleko, zagotować ciągle mieszając. Gotować jedną minutę od momentu zagotowania. Zdjąć z palnika, wsypać do miski z płatkami i masłem orzechowym i dokładnie wszystko wymieszać. 

Układać łyżką nieduże kopczyki na papierze do pieczenia lub folii i zostawić do całkowitego ostygnięcia. Ja po przestygnięciu wrzucam je do lodówki. 

Wiem, że niektórym nie pasuje, że ciasteczka nie miękną od razu (u mnie nie rozmiękły do końca nawet po 5 dniach), ale dla mnie to jest właśnie kwintesencja płatków owsianych, które lubię bardzo.

Tak więc - polecam, szczególnie do kawy, którą właśnie idę sobie zaparzyć ;)




środa, 9 lipca 2014

Zapiekanka z cukinią i ziemniakami



Jak ostatnio wspominałam - dziadek ma działkę, a ja na niej mam swoje cukinie. Wyhodowałam je od zerowego zera - od nasionka. Na parapecie rozrastały, potem je wysadzałam na działce, a teraz zbieram plony. Jakie to jest niesamowite uczucie jeść obiad z własnoręcznie wyhodowanych warzyw!!! Jestem naprawdę szczerze z siebie dumna :)

Na pierwszy ogień poszła zapiekanka z ziemniaków i cukinii. I była tak pyszna, że następnego dnia zrobiłam to samo ;)

Składniki:
  • 800 g ziemniaków 
  • 300 g łososia, surowego lub grillowanego 
  • 600 g cukinii 
  • 2 łyżki masła 
  • 6 łyżek śmietanki kremowej 30% 
  • 100 g sera camembert 
  • 1 pełna łyżka mąki ziemniaczanej 
  • 2 surowe żółtka (lub 1 całe jajko) 
  • 20 - 30 g tartego parmezanu 
  • świeże oregano 
  • sól i czarny pieprz (młotkowany lub świeżo zmielony) 
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Formę o wymiarach około 18 x 29 cm posmarować 1 łyżką masła. Ziemniaki oskrobać lub obrać, opłukać i pokroić na cieniutkie plasterki (użyłam ciachaczki elektrycznej, wiadomo - lenistwo). Włożyć do garnka, przepłukać (ważne! w ten sposób wypłukuje się skrobię i ziemniaki się nie rozciapią przy gotowaniu), wlać świeżej zimnej wody, posolić i zagotować. Gotować jeszcze przez około 5 minut, aż ziemniaki będą miękkie, ale nie będą się rozpadać. Odcedzić i wyłożyć na tacę (to też ważne; ja pominęłam i przy układaniu parzyłam sobie paluchy...).

Łososia obrać ze skórki, usunąć ości, opłukać, osuszyć i pokroić na kawałeczki. Można użyć łososia już zgrillowanego lub podgotowanego na parze, ale może być też surowy.

Cukinię zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Na dużej patelni roztopić 1 łyżkę masła, dodać cukinię i smażyć na większym ogniu przez około 2 minuty, co chwilę mieszając. Doprawić solą, czarnym pieprzem, dodać śmietankę, pokrojony na kawałeczki ser i wymieszać. Odlać około 1/2 szklanki soku z cukinii i wymieszać go z mąką ziemniaczaną. Wlać z powrotem na patelnię, wymieszać i delikatnie zagotować. Odstawić patelnię z ognia i dodać żółtka, od razu wymieszać (żółtka mają pozostać płynne a cukinię ma pokryć średnio gęsty sos). 

Ziemniaki podzielić na 3 części. Ułożyć pierwszą warstwę ziemniaków, jeden obok drugiego, posypać pieprzem, wyłożyć połowę cukinii, przykryć ziemniakami, znów posypać pieprzem i wyłożyć cukinię, rozłożyć kawałeczki łososia, przykryć ziemniakami, zetrzeć parmezan i wstawić do piekarnika. Piec przez 10 minut (grzanie góra i dół) + 5 minut pod grillem (lub 5 minut jak poprzednio), posypać świeżym oregano. 

Asia podaje, że to 6 porcji wychodzi. Śmiem twierdzić, że 3 ;)

niedziela, 6 lipca 2014

Tarta z czarnymi malinami




Mój dziadek ma działkę. Dużą, pełną dobrego wszelakiego. Działka znajduje się 7 minut piechotą ode mnie :] No szał! Dziadek dzwoni "maliny są przyjdź", to zbieram się w minutę i idę. Jak nie dzwoni to też chodzę, żeby nie było ;) Mam tam też swoje cukinie i dynie, ale o tym innym razem.

Tak więc - maliny. Czarne (i nie, o nie jeżyny, to taka odmiana malin :)). Ostatnio dostałam ich dwa wiaderka, nie dało się tego przejeść, więc co było robić - KS i szukam pod "maliny". I wzrok mój padł na to cudo. A, że już od dawna chciałam zrobić jakąś słodką tartę, to kupiłam składniki i wzięłam się do roboty. Problem jedynie miałam z mleczkiem słodzonym - no wyszło ze wszystkich sklepów! Dałam więc 220 ml niesłodzonego i dosłodziłam cukrem pudrem. Podejrzewam, że oryginał jest smaczniejszy, ale ta moja też zła nie była. Polecam!


Spód:
  • 250 g mąki (np. pszennej tortowej) 
  • 150 g masła, schłodzonego (lub 130 g masła i 20 g smalcu lub margaryny) 
  • szczypta soli 
  • 3 łyżki cukru 
  • 1 jajko 
Krem: 
  • 250 g sera mascarpone 
  • 250 ml mleka zagęszczonego słodzonego 
  • 2 jajka 
oraz: maliny, jedno kartonowe pudełeczko

Przygotowanie:
Spód: 
Formę na tartę o średnicy minimum 24 cm (lub większą) posmarować grubo masłem. Mąkę przesiać do miski, dodać pokrojone w kosteczkę zimne masło, sól oraz cukier. Rozcierać palcami lub miksować mikserem aż powstaną drobne okruchy ciasta, dodać jajko i zmiksować lub ręką zacząć łączyć składniki w kulę (u mnie mikser). Gładką kulę z ciasta rozpłaszczyć na placek i włożyć do lodówki na około godzinę. 

Piekarnik nagrzać do 190 stopni. Ciasto rozwałkować na stolnicy wykorzystując połowę całej ilości ciasta (jeśli mamy 24 cm formę na tartę) lub 2/3 ilości ciasta (jeśli mamy 26 cm formę - mój przypadek, reszta ciasta jest w zamrażarce). Ciasto ma mieć grubość około 1/2 cm. Wstawić do lodówki na czas nagrzania piekarnika. 

Ciasto okryć folią aluminiową i obłożyć kawałkami jabłka lub innym obciążeniem (aby ciasto nie podnosiło się podczas pieczenia). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 15 minut, następnie usunąć folię wraz z obciążeniem i piec przez około 13 minut na lekko złoty kolor. Wyjąć z piekarnika. Piekarnik nastawić na 180 stopni. 

Krem:
W misce zmiksować ser mascarpone z jajkami i mlekiem skondensowanym. Delikatnie wylać na spód (może pozostać część masy) i wstawić do piekarnika. Piec przez około 15 minut, do czasu aż masa zastygnie. Wyjąć z piekarnika i od razu ułożyć w miarę gęsto maliny, delikatnie dociskając je do kremu. 

A później już tylko starać się nie zjeść wszystkiego na raz ;)

Jedna podpowiedź z mojej strony - trzeba uważnie wylepiać brzegi. Mi się zrobiło to nieuważnie i przy pieczeniu zrobiły się dwie przerwy w cieście, przez które przedostał się krem przy wlewaniu. I przez to tarta trochę podmokła od spodu. Nie przeszkadzało to jednak jakoś bardzo ;)

A co zrobić, żeby było zdrowiej? Można by pewno użyć mąki orkiszowej, ale przy całej reszcie składników to ja nie wiem czy to ma większy sens..

piątek, 4 lipca 2014

Chleb żytni z kaszą jaglaną




Dziś chleb, przy przygotowaniu którego chciałam być mądrzejsza od jego autorki. Bo przecież upiekłam już w życiu z 15 bochenków i przeczytałam 17 stron Hamelmana. To się znam! 

Pozmieniałam proporcje mąk, dodałam więcej wody ("bo jakiś takie zwarte to ciasto, na pewno nie takie ma być!") i wyszło, co wyszło. Znaczy, żeby nie było - w smaku super (choć nie wiem czy nie nieco za kwaśne jak dla mnie), dziurki piękne wyszły. 

Tylko kroi się jakoś tak paskudnie i do tego skopałam skórkę - tu winien jest brak ściereczki przez pierwsze 2 godziny wyrastania.


Jutro piekę jeszcze raz, tym razem trzymając się przepisu, który (bez zmian!) podaję za blogiem Smakowity Chleb.

Składniki: 
  • 420 g mąki żytniej jasnej typ 720 
  • 80 g mąki pszennej chlebowej lub mąki bezglutenowej np. kukurydzianej/gryczanej/ryżowej 
  • 150 g aktywnego zakwasu żytniego 
  • 300 ml letniej wody 
  • 100 g ugotowanej kaszy jaglanej 
  • łyżka oliwy 
  • 1,5 łyżeczki soli 
Wykonanie:
Mąki mieszamy ze sobą, dodajemy ugotowaną kaszę, oliwę, zakwas i sól. Stopniowo dodajemy letnią wodę i mieszamy składniki do ich połączenia. Ciasto mieszamy przez niecałą minutę.

Formę keksówkę (10×22 cm) smarujemy oliwą lub masłem i obsypujemy otrębami lub bułką tartą. Ciasto przekładamy do formy i wyrównujemy wierzch zwilżoną wodą dłonią. Formę przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłym miejscu na 5 godzin.

Keksówkę z wyrośniętym ciastem wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Chleb pieczemy najpierw w 220 stopniach przez 20 minut, następnie zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i dopiekamy przez kolejne 20 minut. 

Upieczony chleb wyciągamy z formy i studzimy na kuchennej kratce.

czwartek, 3 lipca 2014

Kolejna sława - orkiszowiec Trufli




Gdzie nie spojrzę tam mówią "zrób orkiszowca Trufli", "zrób orkiszowca Trufli, koniecznie"! No to w końcu zrobiłam. Wyszedł - rewelacyjnie przepyszny! Dziwne, bo przecież mi się polecane rzeczy zazwyczaj nie udają, albo nie smakują (serio! ilekroć testowałam coś polecanego przez znajomych to na późniejsze ich pytania czy było dobre, zawsze, ale to zawsze odpowiadałam, że smaczne, ale to nie moje smaki ;)).

Tak czy siak - przepis jest ekstra, szczególnie dla ludzi, którzy sobie dużo zakwasu nigdy nie naprodukują ;) Poza tym nie ma tu żadnych filozofii oprócz pamiętania o dokarmieniu zakwasu i zrobienia zaczynu dzień przed pieczeniem. No i jest MNÓSTWO ziaren!

Panie i Panowie - orkiszowiec Trufli.

Zaczyn: 
  • 2 łyżki zakwasu żytniego 
  • 150g wody 
  • 120g mąki orkiszowej jasnej (lub pszennej chlebowej) 
Wszystkie składniki wymieszać, przykryć szczelnie folią i zostawić w temp. pokojowej na ok. 10-12 godz. (można dłużej do ok. 14 godzin).

Ciasto właściwe: 
  • cały zaczyn 
  • 1/3 łyżeczki drożdży instant 
  • 330 g wody 
  • 2 łyżeczki soli morskiej (użyłam szarej, nieoczyszczonej) 
  • 1 łyżka syropu z agawy lub płynnego miodu 
  • 4 łyżki pestek dyni 
  • 4 łyżki pestek słonecznika 
  • 4 łyżki płatków owsianych 
  • 2 łyżki jasnego sezamu + 1 łyżka czarnego sezamu (lub 3 łyżki jasnego) 
  • 3 łyżki siemienia lnianego 
  • 350 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej 
  • 50g mąki orkiszowej jasnej lub pszennej chlebowej 
Posypka (ja nie robiłam, bo nie lubię ;)): 
  • 1 łyżka pestek dyni 
  • 1 łyżka pestek słonecznika 
  • 1 łyżka płatków owsianych 
  • 1/2 łyżki jasnego sezamu + 1/2 łyżki czarnego (lub 1 łyżka jasnego) 
  • 1/2 łyżki siemienia lnianego 
Zakwas wymieszać z wodą, drożdżami i resztą składników oprócz mąk. Na koniec dodać obie mąki i miksować na średnim biegu 2-3 min. Przełożyć do lekko natłuszczonej foremki wyłożonej pergaminem lub wysypanej otrębami. Ciasto posypać posypką i lekko wgnieść ją dłonią.

Odstawić do wyrastania w ciepłe miejsce.

Obficie spryskać wodą wierzch chleba, by pestki i ziarna nie przypaliły się podczas pieczenia. Piec: 15 min. w 220st. C, następnie zmniejszyć temp. do 190st. C i piec kolejne 45 min.
Studzić na kratce, kroić po zupełnym ostudzeniu. 

Naprawdę, ale to szczerze i serdecznie polecam ten chleb wszystkim, którzy lubią ziarniste orkiszowce. Albo w ogóle ziarniste chleba. Choć myślę, że i bez ziaren ten chleb nie będzie zły. No po prostu - mój numer jeden na razie!!

Przed zmieszaniem i dodaniem mąki.


Wiedzieliście, że klamerki są bardzo potrzebne przy pieczeniu chleba? ;)

Tuż przed odpaleniem piekarnika - później wyrastał tuż przy nagrzanym, więc jeszcze troszkę podrósł.

Tuż po upieczeniu.


wtorek, 1 lipca 2014

RE-WE-LA-CYJ-NE bułki z cebulką

Popularne na MW, świetnie oceniane, okrzyknięte jako przepyszne. Komentarze pod przepisem były tak zachęcające, że chciałam je zrobić już, teraz, natychmiast. Oczywiście troszkę mi zeszło, ale jak już się w końcu wzięłam, to przepadłam. Na pewno będę je robić jeszcze nie raz i nie dwa!!



Składniki:

  • pół szklanki letniego mleka 
  • 1 łyżka cukru 
  • 2 łyżeczki soli 
  • 3 łyżki miękkiego lub roztopionego masła 
  • 1,5 szklanki letniej wody 
  • 1 duża łyżka suchych drożdży (12 g) lub 24 g świeżych 
  • 3 średnie cebule, (drobniutko pokrojone i podsmażone, mogą być zmielone), w oryginale 2 łyżki 
  • 5,5 szklanki mąki pszennej 
Dodatkowo: 
  • 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania 
Wymieszać mleko, wodę, cukier, sól i masło. Drożdże wymieszać z mąką (ja zrobiłam rozczyn ze świeżych z podanej ilości mleka), umieścić w dużej misce, dodać płyny i cebulkę. Zagnieść ciasto gładkie i elastyczne, w razie potrzeby dosypać więcej mąki (do pół szklanki). Odstawić przykryte do podwojenia objętości w ciepłe miejsce.

Po tym czasie ciasto wyjąć, wyrobić, podzielić na około 20 części (u Doroty bułeczki 65 gramowe, mi udało się je podzielić na 16, średnio równych sztuk ;)). Uformować bułeczki, położyć na blaszce (wcześniej wysypanej mąką lub wyłożonej papierem do pieczenia). Przykryć, odstawić do napuszenia na 30 minut. Przed samym pieczeniem bułeczki można naciąć i posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem. 

Piec około 20 minut w temperaturze 200ºC. Studzić na kratce. 

Bułki mi się ciutkę przyjarały (tak to jest, jak ktoś czyta 30, zamiast 20 minut...), ale i tak do wieczora nie było połowy...